Na tej wyprawie zwiedzaliśmy katedrę w Gnieźnie. Pani przewodnik oprowadziła nas po jej wnętrzu i zapoznała z jej historią. Oglądaliśmy również romańskie drzwi gnieźnieńskie. Byliśmy także w podziemiach katedry. W wyjeździe uczestniczyło 13 osób.
O 800 wyjechaliśmy w dobrych nastrojach, ale z obawą, że może zmoczyć nas deszcz. Najpierw jechaliśmy dość ruchliwą drogą do Grzybowa. Później bocznymi, ale zniszczonymi drogami przez Wódki, Mierzewo aż do Karsewa. Tam mieliśmy przymusowy postój, bo nasz prezes złapał „panę”. Andrzej jak zwykle okazał się niezawodny i sprawnie naprawił koło. Podczas tego postoju poznaliśmy bardzo sympatyczną mieszkankę tej miejscowości, która proponowała gościnę.Od Niechanowa podążaliśmy mało uczęszczanymi, wąskimi drogami wśród pól. Dłuższy postój mieliśmy koło małego lasku pod Gnieznem.
W pierwszej stolicy Polski tylko kawałek jechaliśmy ścieżką rowerową. Trochę niebezpiecznie zrobiło się, gdy jeden z kierowców zajechał drogę prowadzącemu Geniowi, ale na szczęście obyło się bez upadku. Na Wzgórzu Lecha pani przewodnik opowiedziała nam o drzwiach gnieźnieńskich. Dotykaliśmy dzwonu na szczęście. Podczas zwiedzania katedry dołączyły do nas Marysia i Cecylia, które dojechały samochodem. We wnętrzu katedry dowiedzieliśmy się wielu ciekawych informacji o jej historii, mieszczących się w niej kaplicach z pięknymi kratami, oraz tablicach pamiątkowych. Mieliśmy także okazję zobaczyć tablicę wykonaną przez Wita Stwosza. Poznaliśmy dzieje trumienki św. Wojciecha. Podziwialiśmy gotyckie sklepienia. Byliśmy również w podziemiach katedry, gdzie były odkrycia archeologiczne z fragmentami dawnych murów i posadzek. Mieściły się tam również trumny znakomitych duchownych m.in. Ignacego Krasickiego. Mieliśmy szczęście, bo w czasie zwiedzania trochę mżyło, ale gdy byliśmy na dworze już nie.
Na placu, na którym znajdowały się herby związku gmin polskich odszukaliśmy symbol Wrześni. Ponieważ było zimno wstąpiliśmy do restauracji Gwarna na coś ciepłego. Wystrój wnętrza pozostał tam niezmieniony od wielu lat, ale jedzenie było dobre.
Z Gniezna ruszyliśmy w drogę powrotną przez Dalki, Mnichowo. W Pawłowie koło kościoła zatrzymaliśmy się na krótko, aby nabrać sił, bo wiał dość duży boczny wiatr. W Czerniejewie znów zatrzymaliśmy się na krótko. Jechaliśmy dalej przez Radomice. Najlepiej jechało się przez las, bo nie było czuć zimnego wiatru. Do Wrześni dotarliśmy trochę zmarznięci, ale nie zmoknięci, bo po drodze tylko trochę pomżyło. Nad jeziorem wrzesińskim byliśmy około 1600.
Trasa
Września -> Grzybowo -> Wódki -> Mierzewo -> Karsewo -> Niechanowo -> Goczałkowo -> Gniezno -> Dalki -> Mnichowo -> Pawłowo -> Goranin -> Czerniejewo -> Radomice -> Września
Galeria zdjęć
Autorzy: Andrzej Myszkiewicz, Grażyna Koczorowska