Wyprawa do Kościana – 28-29.04.2012

Dzień pierwszy 28.04.2012
Trasa, którą chcemy dzisiaj przejechać, przygotowała grupa kościańska: Kościan, Racot, Turew, Rąbiń, Zbęchy, Cechowo, Lubiń, Krzywiń, Jurkowo, Gliniec, Jezierzyce, Wonieść, Gryżyna, Nowy Dębiec – jest to około 80 km.
W rajdzie uczestniczyło 16 osób Grupy Wrześnianie i 16 osób grupy rowerowej im. Jana Pawła II z Kościania. Wyjazd z Wrześni godz. 5.23 z przesiadką w Poznaniu dojeżdżamy do Kościana. Na dworcu witają nas gospodarze. Krótkie przywitanie i udajemy się w drogę.
Grupę prowadzi Mieciu z grupy kościańskiej.
Dotarliśmy do Racotu. Mijamy po lewej stronie stadninę koni. Miejsce postoju przed racockim pałacem. Tutaj Prezesi grup Jarek Kreber i Mieciu Koczorowski przedstawiają swoich uczestników, mamy krótki odpoczynek. Tablica na pałacu informuje nas, że jest to Rezydencja Prezydentów Rzeczpospolitej1921 – 1927r. Objeżdżamy piękny park wokół pałacu i udajemy się do Turwi.
W Turwi zatrzymujemy się przy barokowym pałacu Chłapowskich. Po pałacu oprowadza nas i pięknie opowiada całą historię Dezyderego Chłapowskiego /właściciela majątku/ dr Zakładu Badań Środowiska Rolniczego i Leśnego PAN.
Jadąc rowerami przy pięknej wiosennej pogodzie uczymy się historii tego regionu, ale również podziwiamy przepiękny krajobraz ziemi kościańskiej. Zauważamy dobre warunki do uprawiania turystyki rowerowej, poprzez budowanie dużej siatki ścieżek rowerowych, które zapewniają bezpieczeństwo jednośladom. Uderzająca jest również czystość okolicy.
Mieciu prowadzący grupy zatrzymuje nas w Rąbiniu. Tutaj oglądamy z zewnątrz Kościół późnogotycki św. Apostołów Piotra i Pawła z XV wieku, ponieważ trwają prace remontowe.
Nie możemy wejść również na niewielki cmentarz przykościelny, na którym spoczywa Dezydery Chłapowski z żoną. Ciekawostką jest Droga Krzyżowa z Rąbinia do Kopaszewa, którą można przejechać rowerem, ale po bagnistym terenie.
Dalej zmierzamy do Cichowa. W Cichowie po drodze mijamy otwarty w 1999 Skansen Filmowy Soplicowo. Został zbudowany z elementów scenografii stworzonej na potrzeby ekranizacji poematu Pana Tadeusza. Niestety obiekt nie był otwarty. Sezon dla zwiedzających zaczyna się od pierwszego maja. Mijamy tory kolejowe Lilipuciej Kolejki Parkowej. Wagony i lokomotywy zbudowane były w skali 1:6. Kursowanie kolejki zostało zawieszone w sierpniu 2011r. Leśną drogą udajemy się do Ośrodka Zacisze. Tutaj o godz. 14.00 mamy dłuższą przerwę na odpoczynek. Zmywamy kurze i poty wyprawy przy 28 st. temperaturze, moczymy zmęczone nogi w jeziorze. Zaprzyjaźniona grupa z Kościana przygotowała dla nas posiłek. Zupa gulaszowa w wykonaniu Jarka /Prezesa grupy, który jest kucharzem/ była wyśmienita. Były dokładki, apetyty dopisywały, a zupa jeszcze została na następny dzień. Potem piliśmy kawę i jedliśmy pyszne ciasteczka upieczone przez Jolę z Krzywinia.
Organizatorzy przewidzieli siestę. Odpoczywaliśmy nad jeziorem. Trafił nam się niezaplanowany rejs łajbą po jeziorze Cichowo.
Po dwugodzinnej przerwie kontynuowaliśmy jazdę. Pogoda dopisywała. Nabraliśmy nowych sił po wypoczynku, posiłku i szybko przemierzyliśmy następny odcinek drogi. Zatrzymał nas Lubiń. Warto było poświęcić czas na obejrzenie zespołu klasztornego Benedyktynów. Okazałe wnętrze wzbudzało nasz podziw. Sobota i godziny popołudniowe, w których tam byliśmy spowodowały pewne ograniczenia. Udzielanie sakramentów małżeństwa stanowiły naszą przeszkodę. Obejrzeliśmy także ogrody przyklasztorne, w których na uwagę zasługiwały drzewa rosnące w kształcie świeczników.
Ciekawostka: grupa rowerowa zatarasowała przejazd młodej parze, wykupienie trochę ich kosztowało.
Pod koniec dnia dojeżdżamy do Gryżyny. Tutaj zatrzymujemy się przy ruinach Gryżyńskiego dworu Zakrzewskich, a konkretnie wieży obronnej. Poznajemy legendę o gryżyńskiej brzozie: uboga wdowa wychowywała bez stresowo swego synka, który był jej jedyną radością. Odwzajemnił on jej dobro uderzeniem w twarz, jednak matka darowało mu to. Wkrótce zachorował i umarł. Z jego grobu wystawała mała rączka. Pleban, do którego zwróciła się matka dziecka zerwał witkę z brzozy i kazał wymierzyć matce sprawiedliwość po śmierci skoro za życia jej nie wymierzyła, bo inaczej nie zazna spokoju. Matka uderzała rózgą martwą rączkę dziecka i więcej się już ta rączka przy grobie nie ukazała. Pleban rózgę włożył do ziemi przy grobie. Wyrosło z niej duże drzewo, które miało wszystkim przypominać, że już za życia trzeba ponieść karę za popełnione winy.
Udajemy się na nocleg do Ośrodka Wodnik w Nowym Dębcu. Po drodze robimy zakupy. Kupujemy dużo, a przede wszystkim napoje /różnorakie/, bo jest gorąco.
Przybywamy na nocleg, pokonaliśmy drogę około 80 km. Śpimy w domkach szeregowych, zajmując pokoje 4 osobowe. Jest godz. około 20.00. Bierzemy szybki prysznic, przebieramy się i idziemy nad wodę. Głodni, pozytywnie zmęczeni i zadowoleni siadamy przy ognisku. Pieczemy kiełbaski, częstujemy się ogóreczkami małosolnymi, koreczkami, smakowitymi sałatkami przygotowanymi przez gospodarzy i popijamy herbatkę. Na deser kawa i wyborne ciasto. Przy ognisku opowiadamy sobie o trudach jazdy w dzisiejszym, upalnym dniu, o przeżyciach z innych wypraw, o wspólnych pasjach. Franek członek Grupy Kościańskiej dał popis gwary poznańskiej, trzeba przyznać, że ma ją opanowaną. Biesiadowaliśmy jeszcze pod namiotem opowiadając kawały i dowcipy. Północ, zmęczenie oraz świadomość niedzielnych kilometrów przerwała nasze biesiadowanie.

Dzień drugi – 29.04.2012
Poprzedniego dnia dowiedzieliśmy się o rozkładzie dzisiejszego dnia. Śniadanie godz. 8.00, wyjeżdżamy o godz. 9.00. Trasa liczy około 70 km. /Nowy Dębiec, Gryżyna, Gniewowo, Widziszewo, Bruszczewo, Stare Bojanowo, Sierpowo, Górka Duchowna, Drzeczkowo, Osieczna, Jeziorki, Wieża Widokowa „Jagoda”, Świerczyna, Wojnowice, Nowy Dębiec, Nielęgowo, Kościan/.
Mogliśmy najeść się do syta, uszykować kanapki, oraz zabrać napoje na drogę. Organizatorzy pomyśleli o wszystkim. Wyruszamy zgodnie z planem, ale ………”pana” u naszego Jasia. Ruszamy sami, Jasio nas dogania. Jedziemy ścieżką rowerową tą samą, która przyjechaliśmy. Zatrzymujemy się w Widziszewie przy kościele na mszy św. aby uczestniczyć w nabożeństwie o godz. 10.30 ponieważ mamy małe opóźnienie. To spowodowały awarie rowerowe: Jasia a potem na trasie Andrzeja, bo msza, w której mieliśmy uczestniczyć miała być odprawiona w Górce Duchownej. Ksiądz proboszcz na mszy św. serdecznie nas powitał, ciesząc się z naszego przybycia. Dalej zmierzamy w kierunku Bruszczewa. Tutaj Mieciu opowiada o wykopaliskach archeologicznych z 1964 -1968. Zatrzymujemy się w Górce Duchownej. Ksiądz, który jest tutaj od roku opowiada o sanktuarium matki Bożej Pocieszenia. Jest to dla Wielkopolan druga Częstochowa. Jest tutaj zamurowana krypta, w której pochowany jest błogosławiony Edmund Bojanowski – działacz społeczny, założyciel ochronek dla dzieci wiejskich. Odpoczywamy w cieniu drzew w przykościelnym parku. Dojeżdżamy do Drzeczkowa. Oglądamy zza bramy pałac z drugiej połowy XIX wieku – neogotycki /niestety zamknięty/ z rozległym parkiem krajobrazowym. Następnym miejscem postoju jest miejscowość Osieczna. Tutaj czeka na nas obiad w Pensjonacie Rogatka. Również pijemy kawę. Skąd Ci Gospodarze wiedzą , co nam trzeba? Po obiedzie wyprawa na wieżę widokową „Jagoda”. Jednak nie wszyscy uczestnicy wyrażają chęć wjechania na nią. Mamy za sobą sporą ilość km. obciążone rowery bagażami, no i obfity obiad. Niektórym udaje się po piaszczystej, leśnej drodze i sporym wzniesieniu /23%/ zdobyć wieżę, inni odpadli po drodze. Piękne widoki są nagrodą dla najbardziej niestrudzonych. Siedmiu uczestnikom Grupy Wrześnianie o godz. 15.45 udaje się wjechać na górę. Zjazd jest łatwiejszy, lecz bardzo niebezpieczny. Zaglądamy również do sanatorium: Szpitala Rehabilitacyjnego w Osiecznej, pięknie usytuowanego nad jeziorem. Przebywała tutaj na leczeniu Magda, gdy była 11 letnim dzieckiem. Obecnie to sanatorium służy tylko dorosłym.
Przed samym końcem wyprawy na prostej drodze asfaltowej mamy wypadek. Wiązania od sakwy, blokada koła, ostre hamowanie, duża prędkość i upadek Leszka. Dobrze, że Aurelia zachowała odpowiedni refleks i nie doszło do jeszcze większej kolizji. Uderzenie w klatkę mogło skończyć się tragicznie, widać było tylko poodzierane kolana. Na szczęście po krótkim odpoczynku Leszek wstał i pojechaliśmy dalej. Na koniec część grupy pojechała na cmentarz w Kościanie, aby pomodlić się za nieżyjącego kolegę Romka Tomczaka. Grupa z Kościana odprowadza nas na dworzec. Odjeżdżamy o godz. 19.20.
Ta dwudniowa wyprawa zostanie nam na długo w pamięci. Wszyscy wracamy do domów zadowoleni. Członkowie Grupy Rowerowej im. Jana Pawła II to bardzo sympatyczni, gościnni ludzie. W przygotowaniu całej imprezy widać duży profesjonalizm. Było nam dobrze przez te dwa dni i szkoda, że musimy się rozstać. Do Wrześni dotarliśmy przed 22.00.


Trasa dzień 1 kilklnij aby pokazać.


Trasa dzień 2 kilknij aby pokazać.
Film kilklnij aby pokazać.