W pierwszą niedzielę lipca wybraliśmy się dość licznie /23 osoby/ do Łopienna na zaproszenie ks. Roberta Waszaka, który sprawuje tam od 2009 roku posługę kapłańską w kościele p.w. Wniebowzięcia NMP. Jak powiedział ksiądz Robert w luźnej rozmowie rodzinnej z członkami naszej grupy rowerowej, /którym jest brat z żoną/, że będzie mu miło gościć grupę z Wrześni, z której pochodzi. Wyprawa trochę przerażała koleżanki, bo w obydwie strony musieliśmy przejechać około 120 km. Dodawaliśmy sobie wzajemnie otuchy, wspieraliśmy się i ruszyliśmy w drogę. Wymyśliliśmy wspólnie, że pojedzie z nami samochód do dyspozycji naszej grupy w razie awarii roweru lub czyjejś niedyspozycji. Jak się okazało na końcu wyprawy nikt nie musiał korzystać z pomocy technicznej.

Zbiórka godz. 6.30 . Jedziemy trasą Września – Jarząbkowo – Gurowo – Gniezno – Ździechowa – Mieleszyn – Laskowo – Łopienno. Jest ponuro, szaro, prognoza pogody nie jest dla nas korzystna – burze, wiatr, choć temperatura ma być około 30 stop.  W Jarząbkowie pierwszy postój, odpoczynek i tutaj słyszymy pierwsze pioruny, spadły duże ilości deszczu. Znajdujemy schronienie w Kościele. Odczekaliśmy ok. 20 min. i podejmujemy decyzję dalszej jazdy mimo deszczu. Jesteśmy ograniczeni czasowo, musimy być na godz. 11.00 w Laskowie na Mszy św. W deszczu pod pelerynami, w niekorzystnych warunkach jedziemy do samego Gniezna. Krótki postój przed Gnieznem na zdjęcie pelerynek i ścieżką rowerową zmierzamy do Katedry gnieźnieńskiej. Odpoczywamy i ruszamy w drogę w kierunku Janowca.

Dalszą część drogi przemierzamy w słonecznej, gorącej pogodzie. Ostatni odpoczynek przed Laskowem wyznaczamy na skraju lasu, aby coś wypić i odsapnąć. Ostatnie kilometry i docieramy do kościoła przed księdzem proboszczem. Kościół w Laskowie to Kościół filialny ks. Roberta. W niedzielę odprawia ksiądz tutaj jedną Msze św.  Mamy jeszcze czas, aby zmyć błoto z nóg, ogarnąć się. Krótkie przywitanie księdza z bratem, bo czas już do ołtarza. Ksiądz Robert podczas mszy św. zapowiada przybycie naszej grupy, przedstawia nas, wymienia rodzinę uczestniczącą w niej, wymienia cel naszej wyprawy i co więcej… cieszy się, że przyjechaliśmy / zauważyliśmy to, bo mówiąc: „to grupa rowerowa z mojej rodzinnej miejscowości” nie skrywał radości przed tamtejszymi mieszkańcami. Podczas Mszy św. Ksiądz i wierni modlą się między innymi w naszej intencji. Na koniec ksiądz zaprasza nas do siebie na skromny posiłek. Mówił, że będzie zupa pomidorowa z ryżem i coś jeszcze. Propozycja księdza Roberta o wspólnym pamiątkowym zdjęciu przy ołtarzu kończy nasz pobyt w Laskowie. Jedziemy jeszcze 4 km. do Łopienna na wspólne biesiadowanie, bo to jest cel naszej wyprawy.

Po krótkiej toalecie oficjalne przywitanie, przedstawienie grupy, upominki dla księdza, i siadamy do stołów. Jest gorąca zupa pomidorowa, są dokładki. Wszyscy jedzą z apetytem. Jest jeszcze mięso, kapustka i napoje. Przygotować posiłek dla 25 osób, to niezły wyczyn. To zasługa mamy ks. Roberta, która mimo wieku daje radę w przygotowaniu posiłków, kelnerem natomiast był już ksiądz.

Po posiłku ks. Robert opowiedział o historii barokowego kościoła  p.w. Wniebowzięcia NMP z 1680 i zaprosił do obejrzenia jego wnętrza. Odpowiadał na pytania zaciekawionych słuchaczy grupy rowerowej np. co to są stalle? Kto może w nich siedzieć? Dlaczego nie głosi się kazań z ambony? Dlaczego w kościołach likwiduje się balaski?

Na plebani jest duży ogród, można było odpocząć wśród zieleni i popróbować świeżych owoców. Jest tam również udostępnione zejście do jeziora. Korzystając z niego dłuższy czas spędziliśmy na pomoście. Jedni z nas mieli okazję popływać, bo woda była ciepła. Pływali tylko śmiałkowie, ks. Robert też. Jak się dowiedzieliśmy jezioro jest głębokie, ma do 28 m. głębokości. Tomkowi przytrafiła się mała kontuzja – przeciął nogę w wodzie.  Pływaliśmy także rowerem wodnym.

Po wyczynach pływackich zostaliśmy zaproszeni na kawę i ciasto. Dwie koleżanki z grupy Karolina i Maja dołożyły starań i upiekły pyszny placek i całą misę rogalików. Ksiądz Robert dopytywał, jak powstała grupa, jakie były jej początki, czyj pomysł utworzenia grupy? Opowiadał również o sobie i duszpasterstwie w Łopiennie. Przy wspólnych, wzajemnych, podziękowaniach usłyszeliśmy zaproszenie do odwiedzenia księdza w następnym roku. To miły gest ze strony księdza i poruszające słowa. Cieszymy się, że mogliśmy bliżej poznać księdza. Wspólnym zdjęciem na tle plebani zakończyliśmy gościnę. Dziękujemy!!! Będziemy długo wspominać miły pobyt.

Po godz. 15.00 ruszyliśmy w drogę powrotną do Wrześni. Droga wiodła przez Kłecko, Dziekanowice, Wierzyce, Czerniejewo. Mimo przebytych kilometrów powrót okazał się przyjemny, bo wracaliśmy przy pięknej, słonecznej pogodzie. Dłuższy odpoczynek przypadł w Dziekanowicach, gdzie można było się wykąpać w jeziorze, aby zmyć kurz i pot dzisiejszych trudów. Do Wrześni dojechaliśmy o 20.30. Wyprawę zakończyliśmy wspólnym zdjęciem na rynku pod wrzesińskim ratuszem. Zadziwiające jest to, że nikt nie narzekał na zmęczenie. Zadowoleni wracaliśmy do domów.


Trasa kilknij aby pokazać.