W sobotę 1 września Wrześnianie gościli w gospodarstwie agroturystycznym „U Kazia”.

Grupa 17 osobowa wybrała się na rekreacyjną wyprawę do Czeszewa.

Wyruszamy o godz. 8.00 przy pięknej, choć już nieupalnej pogodzie. Jedziemy umiarkowanym tempem 18 km/godz. przez Kaczanowo, Biechowo, Lipie, Miłosław. Zmierzamy w kierunku Czeszewa. Robimy krótki odpoczynek na małą kawę z termosu. Na miejscu jesteśmy przed czasem. Możemy przyjrzeć się kompleksowi rekreacyjnemu.

Jest to nowy obiekt gdzie znajdują się korty tenisowe, jest squash, fitness, sauna, rumba, hulajnogi, quady, kajaki. Z tego wszystkiego można korzystać i uprawiać sporty, za odpłatnością oczywiście. W dwóch grupach udajemy się do jaskini solnej Galos. Wszyscy zakładają białe skarpetki, bo taki jest wymóg. Najpierw chodzimy po kamieniach, aby było lepsze krążenie i dobrze wymasowane stopy.

Potem przy temperaturze 21 stopni kładziemy się na wygodnych leżakach, aby zrelaksować się i z głośników usłyszeć odgłosy przyrody. Przykryci jesteśmy polarowymi kocami, bo leżymy nieruchomo przez 45 minut. Tyle trwa seans. Cały czas słuchamy nagrania i głęboko oddychamy jodem. To miejsce korzystnie wpływa na nasze zdrowie i szybko regeneruje nasz organizm. Choć położone z dala od morza, ma specyficzny mikroklimat i te same właściwości co pobyt nad morzem. Wspomaga układ odpornościowy, układ oddechowy,  leczenie chorób płuc, oskrzeli, astmy, alergii, chorób układu krążenia, układu pokarmowego, przemiany materii i wielu innych. W ciszy słyszymy pluskot wody, świergot przeróżnych ptaków, świst wiatru. To wszystko stwarza przemiłą atmosferę do refleksji, do relaksu, a w niektórych przypadkach do snu. Głęboki sen z głośnym chrapaniem wplata się w muzykę i dobrze się komponuje. Zapalają się światła, które sygnalizują koniec przyjemności. Rozleniwieni, zrelaksowani opuszczamy jaskinię. Robimy kilka zdjęć, udajemy się na krótki spacer po obiekcie, siadamy przy już prawie jesiennym słońcu, aby podzielić się spostrzeżeniami na temat funkcjonowania nowego, przyjemnego obiektu. Na koniec korzystamy z pięknej kawiarni, gdzie korzystając z przemiłej i szybkiej obsługi pijemy kawę lub herbatę i jemy przepyszne desery i ciasta. Drogę powrotną pokonujemy dość szybko. Żegnamy się w Obłaczkowie. Do domów wracamy około godz. 16. Przejechaliśmy około 55 km. No cóż, jaki byłby to weekend gdybyśmy się nie spotkali i nie wsiedli na rowery. Jutro też jedziemy. Do zobaczenia na trasie.

Zosia