W dniach od 05 do 08 czerwca 2014 r. odbył się Ogólnopolski Zlot ” Rowerem przez Parki Krajobrazowe Wielkopolski” zorganizowany przez Klub Turystyki Rowerowej „Sigma” z Poznania. Nam niestety nie udało się zapisać na cały zlot z powodu dużej ilości chętnych i ograniczonej liczby uczestników. Nie poddaliśmy się jednak i w sobotę w trzeci dzień zlotu dziesięciu przedstawicieli naszego klubu udało się do Powidza. Spotkaliśmy się dość wcześnie, bo o godzinie 5.30, aby wyruszyć w naszą jednodniową wyprawę. Po przejechaniu około 30 kilometrów z małymi przystankami dotarliśmy do bazy zlotu czyli do Powidzkiego Ośrodka Sportu i Rekreacji, gdzie zostaliśmy miło przyjęci przez organizatorów i uczestników zlotu. Poczęstowano nas pysznymi drożdżówkami, zaproponowano możliwość zjedzenia popołudniowego obiadu w bazie. Wyznaczono nam przewodnika naszej grupy – panią Wiesię, a grupie nadano nazwę „Żółta Bis”. Po tych wszystkich organizacyjnych czynnościach ruszyliśmy z 140 uczestnikami w trasę rajdu. Jechaliśmy przepięknymi, malowniczymi ścieżkami i drogami. Pierwszą miejscowością, w której zatrzymaliśmy się na dłużej było Anastazewo. Tam pan przewodnik opowiedział nam trochę historii o tym miejscu. Jest to dawne przejście graniczne między zaborami, po których pozostały budynki graniczne z 1901 roku, oraz gospoda z 1913 roku. Ponadto zespół zabudowań kolei wąskotorowej z początku XX wieku. Następną miejscowością w której zatrzymaliśmy się na zwiedzanie i łyk kawy był Budzisław Kościelny. Tutaj największą atrakcją był wiatrak Koźlak, oraz Chata Młynarza – obecnie znajduje się tu biblioteka miejsko – gminna. Przewodnik opowiedział nam trochę o historii oraz ciekawostki o wiatraku, a następnie oprowadził po jego wnętrzu. Koźlak, inaczej wiatrak kozłowy, to najstarszy typ wiatraka europejskiego. Na ziemiach polskich pierwsze koźlaki pojawiły się w XIV w., najwcześniej na Kujawach i w Wielkopolsce. Największą atrakcją wiatraka są zachowane jego oryginalne części m.in.: wał skrzydłowy wraz z kołem palecznym czy tzw. „kozioł”. Kolejnym przystankiem naszej rowerowej wyprawy był kościół św. Marcina w Linówcu. Zostaliśmy tam zaproszeni przez księdza, który uczestniczył w rajdzie. Ksiądz opowiedział nam o swojej pasji rowerowej od najmłodszych lat po dzień dzisiejszy. Okazało się również, że niebawem zostanie przeniesiony do innej parafii w okolicach Wrześni. Wykazał on żywe zainteresowanie naszym klubem i otrzymał wizytówkę naszego klubu od Romka. Następnym miejscem, gdzie spędziliśmy trochę więcej czasu był skansen archeologiczny „Mrówki”. Pierwsze prace archeologiczne rozpoczęte w tym miejscu na początku lat siedemdziesiątych wykazały, że jest to stożkowate grodzisko z czasów średniowiecza, typu pierścieniowatego, powstałe u schyłku XII w. W trakcie badań odkryto na terenie obiektu trzy budynki drewniane o charakterze pół ziemianek, których przeznaczenia dotąd nie udało się ustalić (największy z nich stał na planie prostokąta o powierzchni 3 x 7 m). We wnętrzach pomieszczeń zachowały się pozostałości ścian i palenisk. Wiadomo, że na terenie grodziska znajdowała się pracownia garncarska i kowalska, co każe przypuszczać, że życie toczyło się tu stale. Grodzisko miało charakter strażnicy na granicy wielkopolsko-kujawskiej. Strażnicy tutaj mieszkający, oprócz funkcji ostrzegawczych dla okolicznej ludności, trudnili się rzemiosłem dostarczając pobliskim wsiom wyrobów kowalskich i garncarskich. Po przejechaniu już ładnych kilkudziesięciu kilometrów udaliśmy się do Campingu Wilczyn, gdzie czekała na nas zasłużona przepyszna grochówka. Dla chętnych nie brakowało dodatkowej porcji, tak więc najedliśmy się do syta. Warto też dodać, że na terenie campingu odbywały się Wojewódzkie Mistrzostwa Strażaków Ochotników w Ratownictwie Wodnym i Powodziowym. Wzbudziło to nasze zainteresowanie, jednak musieliśmy wyruszyć w dalszą część trasy. Kolejnym przystankiem na zwiedzanie był Kościół pod wezwanie św. Urszuli w Wilczynie. Istniał on już w 1348 r. Obecną świątynię z cegły, w stylu gotyckim, wzniesiono w 1566 r. Była ona wielokrotnie restaurowana, a w XIX w. przebudowana. Konsekrowano ją w 1620 r. Wewnątrz znajdują się trzy ołtarze: główny, późnorenesansowy i dwa boczne, barokowe. Uwagę zwracają gotycka rzeźba Madonny z Dzieciątkiem z I połowy XV w. oraz marmurowe Epitafium Mikołaja Różyckiego. Świątynia posiada również XVII wieczne dziewięciogłosowe organy, odrestaurowane przez J. Molina z Gotelpu. Po zwiedzaniu i odpoczynku udaliśmy się w kierunku Powidza. Na tym odcinku drogi przydarzyła nam się mała awaria tzw. złapanie gumy. Nasi panowie bardzo sprawnie wymienili dętkę i przywrócili rower do stanu używalności. Zanim powróciliśmy do Powidza mieliśmy jeszcze jeden przystanek w pszczelej pasiece. Tam przygotowano dla nas degustację miodów różnych rodzajów z wafelkami, chlebkiem ze serem i ogórkami małosolnymi. Chętni mogli dokonać zakupu miodu. Po dotarciu do Powidza udaliśmy się na przygotowany obiad. Następnie po zjedzeniu był czas na mały odpoczynek i nabranie sił na drogę powrotną. Skorzystaliśmy z uroków tego miejsca i zanurzyliśmy nasze stopy w początkowo wydawałoby się zimnym jeziorze. Jednak z upływem czasu woda stała się jakby cieplejsza, przeszła co niektórym myśl o kąpieli, ale zabrakło czasu i chętnych. Stojąc w wodzie zrobiliśmy sobie kilka pożegnalnych fotek. Po krótkiej sjeście podziękowaliśmy organizatorom KTR Sigma za gościnę i mile spędzony dzień rajdowy. Wyruszyliśmy w drogę powrotną do Wrześni. Trasa była trochę inna niż dojazdowa, ale kilometrażowo wyszło podobnie. Podsumowując zrobiliśmy łącznie około 125 km w przemiłym towarzystwie, przy przepięknej pogodzie. Oby więcej takich rajdów! My musimy natomiast wyciągnąć wnioski, aby pilnować terminów zapisów, by móc uczestniczyć w całym zlocie, bo żal było odjeżdżać !
Magdalena, Maciej
fot. Roman H., Roman K.