Dzień I (19.07.2014 sobota, Września – Kalisz)
Można powiedzieć, że już tradycyjnie, jak co roku wyruszyliśmy na Pielgrzymkę Rowerową na Jasną Górę przed oblicze Matki Boskiej Częstochowskiej. W sobotę 19 lipca br. o godzinie 5.45 miała miejsce nasza zbiórka we Wrześni. Wszyscy serdecznie przywitaliśmy się, zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcie z naszym nowym nabytkiem – flagą klubową. Wyruszyliśmy w trasę do Biechowa asekurowani i zabezpieczani przez nasz wóz techniczny z przyczepą na rowery. W trakcie tego odcinka drogi nasz klubowicz zaliczył dość kosztowną wywrotkę na rowerze. Pomimo kilku zadrapań i strat materialnych pozbierał się i wyruszył w dalszą drogę. Dojechaliśmy do Biechowa, gdzie tam czekały zaprzyjaźnione z nami grupy rowerowe z Wągrowca i Solca Wielkopolskiego. Po przywitaniu się z naszymi kamratami udaliśmy się o godzinie 7.00 na mszę św. uroczyście rozpoczynającą naszą pielgrzymkę. Po wysłuchaniu słowa Bożego, błogosławieństwie ojca Józefa i kilku słów od naszego prezesa wyruszyliśmy szczęśliwi i pełni optymizmu w dalszą część naszej pielgrzymki. Jechaliśmy przez Kołaczkowo – Pyzdry – Rudę Komorską – Żegocin – Gołuchów by w końcu dotrzeć do Kalisza. Po drodze zrobiliśmy kilka przystanków na odpoczynek, ponieważ wysoka temperatura dawała się we znaki. Uzupełnialiśmy bidony wodą, zjadaliśmy kanapeczki, owoce a jak była możliwość zatrzymać się przy sklepie to ochładzaliśmy się lodami. Po dotarciu do Kalisza zakwaterowaliśmy się tak jak w ubiegłych latach w Domu Pielgrzyma przy Sanktuarium św. Józefa. Schowaliśmy nasze rowery do garażu i wyruszyliśmy „na miasto”. Tam udało nam się znaleźć dogodny lokal, w którym zjedliśmy pyszny i niedrogi obiadek. Następnie nastał czas wolny i każdy spędzał go według własnego uznania.
Dzień II (20.07.2014 niedziela, Kalisz – Wieluń)
Niedzielny poranek rozpoczęliśmy wcześnie. Już o 6.30 uczestniczyliśmy we Eucharystii w Sanktuarium św. Józefa w Kaliszu. Po mszy lub przed nią jedliśmy śniadanie oraz sprawdzaliśmy nasze rowery, czy przypadkiem ktoś nie złapał „gumy”. Okazało się, że były dwie małe awarie, które szybko naprawiliśmy.
Planowo o godzinie 8.15 wyjechaliśmy na prawie 90 km trasę do Wielunia. Mimo, że wyruszyliśmy rano na dworze było już dość ciepło, a z upływem godzin robiło się jeszcze goręcej. Pierwszy mały postój wypadł nam w Ołoboku. Trzeba się było trochę nawodnić i przekąsić coś lekko strawnego. Dalej ruszyliśmy w kierunku Grabowa nad Prosną. Tu zjechaliśmy z drogi nr 450 i wjechaliśmy na drogi lokalne uciekając od dużego ruchu samochodowego. Upał stawał się niemiłosierny. Nawet to, że jechaliśmy lekko pod wiatr nie przynosiło żadnej ulgi. Wręcz przeciwnie, mieliśmy wrażenie, że jedziemy w rozgrzanym piecu, a asfalt miejscami zaczyna się topić. My również zaczynaliśmy opadać z sił i zarządziliśmy kolejny mały postój. Mijaliśmy kolejne miejscowości takie jak: Kraszewice, Czajków, Klonowa i około 13.30 dotarliśmy do Lututowa, gdzie mieliśmy zamówiony obiad. Mimo tak wielkiego upału (jakieś 35 stopni C) potrzebny był nam konkretny posiłek oraz dłuższa chwila wytchnienia. Pokrzepieni smacznym obiadem wyruszyliśmy dalej. Do Wielunia pozostało nam jeszcze około 30 km jazdy. Drogowskaz „Wieluń” minęliśmy o 16.05, a niecałe 15 min. później dotarliśmy do kwatery w Kolegium Nauczycielskim. Tego dnia przejechaliśmy 87 km i byliśmy bardzo zmęczeni przebytą drogą i upałem.
W Wieluniu odświeżyliśmy się, odpoczywaliśmy na kwaterach, spacerowaliśmy po mieście oraz uzupełnialiśmy zapasy żywności. Ciężki dzień oraz wysoka temperatura panująca nawet późnym popołudniem nie zachęcały do wychodzenia z miejsca zakwaterowania.
Dzień III (21.07.2014 poniedziałek, Wieluń – Częstochowa)
Wyjazd z Wielunia mieliśmy zaplanowany na 6.30, bo chcieliśmy uniknąć upału i zdążyć na umówione zwiedzanie Częstochowy. Początkowo jechało się dobrze, bo wczesna pora i lekki wiaterek dawały orzeźwienie. W okolicach miejscowości Szczyty były trzy dłuższe podjazdy, ale nie były one nazbyt wyczerpujące, bo liczyły najwyżej 500 m, a nie 1 czy nawet 2 km jak to bywało na Szlaku Orlich Gniazd. Kilkakrotnie zatrzymywaliśmy się po drodze, aby chwilę odpocząć, coś przekąsić lub napić się. Na rynku w Działoszynie była fontanna i mogliśmy się ochłodzić oraz zrobić pamiątkowe zdjęcie. Stawaliśmy też przy sklepach, aby uzupełnić zapasy wody. W restauracji w miejscowości Kamyk zjedliśmy wcześniej zamówiony obiad, który bardzo nam smakował, pomimo wczesnej pory (godzina 11.00). Następny postój mieliśmy w Białej, gdzie odbył się „chrzest” pielgrzymów, którzy jechali po raz pierwszy. Posłużyła do niego witka urwana na pobliskim drzewie oraz woda z butelki. Miejsce to było też, mimo iż nie mieściło się na wzniesieniu, swoistą „Przeprośną Górką”. Przed wjazdem do Częstochowy przeprosiliśmy się nawzajem, aby dotrzeć na Jasną Górę bez żalów i złych emocji. Około 12.30 wjechaliśmy na szczyt Jasnej Góry i zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcie. Na licznikach mieliśmy 70 km przejechanych w dniu dzisiejszym. Potem przeszliśmy przez teren Zespołu Klasztornego (niestety kaplica zamknięta) i udaliśmy się na kwatery do Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi, gdzie zostawiliśmy bagaże i odświeżyliśmy się.
Od 14.00 mieliśmy zamówione zwiedzanie z przewodnikiem, który pokazał nam wiele ciekawych miejsc i opowiedział o historii Jasnej Góry. Szczególne wrażenie wywarł na nas pobyt w Jasnogórskiej Bibliotece O.O. Paulinów. Nikt z nas tam jeszcze nie był, toteż czuliśmy się jak wybrańcy losu przeniesieni w czasie. Dookoła nas były wielkie regały zapełnione zabytkowymi księgami przechowywanymi w zdobionych futerałach, piękne inkrustowane stoły oraz piękne starodruki w zasięgu ręki. W księdze pamiątkowej leżącej na jednym ze stołów można było zobaczyć autografy znanych osób np. Józefa Piłsudskiego, Karola Wojtyły… a w drugiej złożyć swój podpis. Z przewodnikiem byliśmy również w Sali Rycerskiej, gdzie była wystawa pamiątek o Janie Pawle II oraz szereg gobelinów przedstawiających go podczas modlitwy w znanych sanktuariach świata. W Bazylice poznaliśmy historię Ojców Paulinów. Byliśmy również we wnętrzu murów obronnych, gdzie mieszczą się wystawy poświecone znanym osobom odwiedzającym Jasną Górę oraz pamiątki z nimi związane (np. Nagroda Nobla należąca do Lecha Wałęsy). Te dwie godziny zwiedzania pozwoliły nam lepiej poznać historię tego miejsca.
O 16.45 wzięliśmy udział w mszy świętej przy ołtarzu w Kaplicy Cudownego Obrazu. To było dla nas niesamowite przeżycie. Mogliśmy być dosłownie o krok od cudownego obrazu i zawierzyć Matce Bożej swoje pielgrzymkowe intencje. Można było zauważyć wyciszonych, zamyślonych, skupionych uczestników naszej pielgrzymki. Po powrocie na kwatery pożegnaliśmy się z pielgrzymami z Solca, którzy wracali do domów w ten sam dzień. My po wspólnym posiłku jeszcze raz stanęliśmy przed obrazem Matki Boskiej Jasnogórskiej podczas Apelu Jasnogórskiego.
22.07.2014 (wtorek) Powrót do Wrześni
Znów trzeba było wcześnie wstać, aby zjeść przygotowane przez siebie śniadanie, spakować się i przynieść bagaże do samochodu. Na szczęście nasze rowery zostały załadowane na przyczepkę już dzień wcześniej. O 8.30 po pożegnaniu się z pielgrzymami z Wągrowca wyruszyliśmy na dworzec kolejowy, a o 9.38 mieliśmy pociąg TLK ze stacji Częstochowa Osobowa do Wrześni. Podczas podróży siedzieliśmy w dwóch częściach jednego wagonu. Było bardzo ciepło, więc trochę rozmawialiśmy, a trochę drzemaliśmy zmęczeni trzydniowym wysiłkiem. Do Zduńskiej Woli pociąg bardzo się wlókł, ale potem tak przyspieszył, że punktualnie o 14.02 byliśmy we Wrześni. Tutaj odebraliśmy nasze rowery i bagaże przywiezione samochodem przez Macieja z Magdą. Żegnając się z uczestnikami pielgrzymki z żalem wracaliśmy do domów i codziennych obowiązków.
W III pielgrzymce na Jasną Górę brało udział 30 osób z trzech grup rowerowych: „Wrześnianie”, „Pałuki Tour”, „Solczanie” oraz 2 osoby niezrzeszone. Podczas trzech dni pokonaliśmy na rowerach około 260 km, w tym kilka wzniesień. Codziennie zmagaliśmy się z możliwościami swojego organizmu i ponad 30 stopniowym upałem. Były skurcze w nogach, obolałe łydki i „siedzenia”, a dwie koleżanki musiały część trasy przejechać w zabezpieczającym samochodzie, aby móc następnego dnia znów wsiąść na rower. Były też dwie „pany”, ale to wszystko nic w porównaniu z satysfakcją z osiągniętego celu, niesamowitymi i niezapomnianymi przeżyciami oraz atmosferą na trasie. Choć to już nasza III Pielgrzymka, pokazała nam Jasną Górę w innej odsłonie i długo pozostanie w naszej pamięci oraz na zrobionych fotografiach.
tekst: Magdalena, Dagmara, Grażyna
foto: Artur, Dagmara