IMG_4866a

Po raz drugi w historii naszego klubu, wybraliśmy się do najstarszego miasta w Polsce czyli do Kalisza na organizowaną tam po raz siódmy Setkę Kaliską.

Na starcie stawiło się ponad 300 miłośników dwóch kółek. Wspólny start z Kaliskiego rynku nastąpił o godzinie 7.30. Peleton rowerzystów ruszył przez miasto w kierunku Rychnowa. Tuż za granicą miasta Kalisza uczestnicy rajdu zostali podzieleni na grupy. Każda z grup miała swojego prowadzącego oraz zamykającego. Nam przypadła w udziale grupa 7 a liczba wszystkich grup to 19. Zachowując odstępy od grup poprzedzających ruszyliśmy na trasę. Pogoda dopisywała. Z każdą chwilą robiło się coraz cieplej. Gdy startowaliśmy termometr pokazywał zaledwie +10*C. Z każdą jednak godziną słupek rtęci szedł do góry i po pewnym czasie pokazywał +28*C.

Pierwszy krótki postój wypadł nam w Rychnowie przy drewnianym kościele pw. Wszystkich Świętych. Kto chciał mógł uzupełnić płyny i coś zjeść z otrzymanego na starcie pakietu żywnościowego. Po 10 min postoju ruszyliśmy dalej, w końcu przed nami 100 km do przejechania. Drugi postój na trasie zaplanowano w najmniejszym obszarowo mieście w Polsce czyli w Stawiszynie. Miasto leżące na słynnym Szlaku Bursztynowem liczy obszarowo zaledwie 0,99 km 2 , a prawa miejskie uzyskało w 1291r. Na urokliwym ryneczku czekało na nas… auto Red Bulla z zimnymi napojami tejże marki. Ze Stawiszyna do Kościelca Kaliskiego już niedaleko. Ruszyliśmy wzdłuż torów kolejki wąskotorowej i tak dotarliśmy do trzeciego zaplanowanego postoju. Kościelec to niewielka wieś, znajduje się tu jednak ciekawa świątynia. Najstarsza jego część została zbudowana z piaskowca oraz granitu a późniejsze boczne nawy wykonano z drewna. Z nieba zaczął lać się żar a my skierowaliśmy się do Koźminka gdzie czekał na nas poczęstunek oraz dłuższy bo 45 min postój. Na miejsce popasu wybrano park ze stojącym tam dworkiem z II połowy XVIII w. Posilaliśmy się i odpoczywaliśmy w cieniu znajdujących się w parku licznych pomników przyrody. Do mety pozostało nam już niewiele kilometrów. Zatrzymaliśmy się jeszcze dwukrotnie na krótkie postoje w Szczytnikach i Tłokini Kościelnej. Ok godziny 16 dojechaliśmy na metę rajdu w Wojciechówce. Czekał już tam na nas obiad a na deser ciasto i kawa. Oficjalne zakończenie rajdu nastąpiło o godzinie 17. Każdy z uczestników otrzymał imienną statuetkę oraz dyplom potwierdzający uczestnictwo w rajdzie. My dodatkowo otrzymaliśmy puchar za drugą pod względem liczebności grupę zorganizowaną uczestniczącą w VII Setce Cyklisty.

Daga