W Dolinie Baryczy
Opublikowano dnia 18-05-2016 • 18:55Na czas długiego majowego weekendu nasz klub zaplanował czterodniowy wypad w okolice Milicza.
Dzień I 30.04.2016 r. (sobota)
Rankiem, o godzinie 6.30, wyruszyliśmy samochodami z rowerami na przyczepie do Krośnic oddalonych ok. 10 km od Milicza. Po dotarciu na miejsce zakwaterowaliśmy się w Szkolnym Schronisku Młodzieżowym w Krośnicach. Około 10.20 przybyliśmy na teren amfiteatru przy Centrum Edukacyjno-Turystyczno-Sportowym, gdzie odbywały się zapisy i start XII Rajdu Rowerowego „Śladami Ryszarda Szurkowskiego”. Przed startem miało miejsce pamiątkowe zdjęcie wszystkich uczestników rajdu oraz przecięcie wstęgi startowej przez wójta Andrzeja Białego, posła Piotra Babiarza oraz Ryszarda Szurkowskiego. W tym rajdzie brało udział około 580 rowerzystów na dwóch trasach rajdowych długości 14 i 32 km. Dłuższa trasa, którą jechaliśmy prowadziła z Krośnic przez Łazy Wielkie, Bukowice, Lędzinę, Brzostowo, Żeleźniki, Police do Krośnic. Po dotarciu na metę około 13.30 odebraliśmy upominki (smaczne kabanosy) i dyplomy uczestnictwa oraz zjedliśmy grochówkę i napiliśmy się wody. Następnie miało miejsce losowanie nagród w postaci dwóch rowerów, książek podarowanych przez Ryszarda Szurkowskiego, a także koszulek ufundowanych przez jego żonę. Nasz klub przyczynił się również do zwiększenia ilości rozlosowanych nagród, gdyż przywieźliśmy upominki ufundowane przez Urząd Gminy i Starostwo Powiatowe we Wrześni. Po powrocie do schroniska odpoczęliśmy trochę, a o godzinie 16.00 wyruszyliśmy na trasę 9 kilometrowej ścieżki dydaktycznej Wokół Stawów Krośnickich. Prowadziła ona głównie groblami 11 stawów należących do kompleksu Zakładu Rybackiego w Krośnicach. Można było podziwiać roślinność i ptactwo wodne oraz zapach kwitnącej czeremchy. Na groblach rosło wiele drzew, w tym dębów o pomnikowych wymiarach. Po drodze zboczyliśmy ze szlaku, aby dotrzeć do pomnika myśliwego Schwartza oraz na polanę Hubertus, na której była wiata myśliwska koła łowieckiego „Dasz Bór”. Tego dnia zrobiliśmy łącznie 54 km.
Dzień II 1.05.2016 r. (niedziela)
W drugi dzień naszego pobytu wybraliśmy się rowerami szlakiem czarnym, a potem niebieskim przez Wabniewice, Niesułowice, Rudę Milicką, Milicz do Sułowa. W Miliczu na rynku podczas postoju obejrzeliśmy aleję gwiazd sportu. Następnie pojechaliśmy szlakiem biegnącym łąkami nad Baryczą i lasem do Sułowa. Na rynku w Sułowie zatrzymaliśmy się, aby odpocząć. Potem udaliśmy się do pochodzącego z XVIII w. kościoła p.w. Piotra i Pawła. Był on zbudowany z tzw. muru pruskiego, a w jego sąsiedztwie rosły 3 olbrzymie dęby będące pomnikami przyrody. Dalej pojechaliśmy do Rudy Sułowskiej, gdzie akurat na komercyjnym łowisku wędkarskim odbywała się impreza plenerowa. Stamtąd dotarliśmy do punku początkowego ścieżki rowerowej wiodącej szlakiem kolejki wąskotorowej, której przejechanie było naszym głównym celem. Ten szlak liczył 20 km i biegł po nawierzchni asfaltowej lub szutrowej, a rozpoczynał się w Sułowie Milickim. Na trasie były wyznaczone miejsca postojowe w Praczach, Postolinie, Kaszowie, dwa przystanki w Miliczu oraz po jednym w Rudzie Milickiej i Grabownicy. Mieściły się na nich tablice informacyjne oraz w niektórych ekspozycja taboru kolejowego. Zatrzymywaliśmy się w tych miejscach. Szczególnie podobało się nam na postoju Milicz Zamek, gdzie była ekspozycja taboru oraz mieściło się duże akwarium z rybami żyjącymi w stawach milickich. Ta ścieżka rowerowa kończyła się w Grabownicy, toteż postanowiliśmy w Restauracji Grabownica zjeść obiad. W tej miejscowości nad brzegiem stawu mieściła się również największa wieża widokowa w Dolinie Baryczy, z której obserwowaliśmy ptactwo wodne. Do bazy wracaliśmy przez Czatkowice, a następnie fragmentem znanego już nam Szlaku Stawów Krośnickich. Po drodze po raz drugi mogliśmy przyjrzeć się dwóm domom wybudowanym z rudy darniowej. Na miejsce noclegu dotarliśmy o 19.00. W drugim dniu wyjazdu przejechaliśmy 73 km.
Dzień III 2.05.2016 r. (poniedziałek)
Ten dzień naszego pobytu w Dolinie Baryczy przeznaczyliśmy na spływ kajakowy. O 9.20 wypłynęliśmy za mostem w Miliczu, aby popłynąć Baryczą 11 km aż do Sułowa. To jeden z najbardziej urokliwych i najciekawszych odcinków, a przy tym niezbyt wymagający. Barycz jest tu „dzika”, nie obwałowana i swobodnie meandruje tworząc niepowtarzalny klimat. Po drodze mijaliśmy pomost w parku w Miliczu, my jednak zatrzymaliśmy się dopiero na przystani Ostoja, gdzie mieściła się hodowla koników polskich. Dalej widzieliśmy ślady działalności bobrów w postaci wielu powalonych lub nadgryzionych drzew. Następnie mijaliśmy Grodzisko Kaszowo, które obejrzeliśmy poprzedniego dnia. Po dopłynięciu do Jazu w Sułowie, gdzie mieszczą się ośrodki wypoczynkowe i bary, przenieśliśmy kajaki na Młynówkę Sułowską- ciek wodny o niższym stanie wód i węższym korycie. Teraz dopiero zaczęły się atrakcje, gdyż spotykaliśmy po drodze zwalone drzewa, zatory, małe tamy. Spowodowało to urozmaicenie spływu, zaangażowanie większego wysiłku w pokonanie trasy oraz wywołało sporo żartów i śmiechu. Po przepłynięciu kolejnych 7 km dotarliśmy po około 5 godzinach wiosłowania do Rudy Sułowskiej. Ten spływ bardzo nam się podobał, gdyż mieliśmy okazję podziwiać różnorodność krajobrazu Doliny Baryczy, przeżyć niesamowite doznania związane ze spływem i blisko obcować z przyrodą. W Rudzie Sułowskiej udaliśmy się do Centrum Edukacyjno-Turystycznego, które wybudowała spółka Stawy Milickie. Składało się ono z restauracji, hotelu i muzeum tradycji rybackich,. Po powrocie na bazę około 16.00 spędzaliśmy czas według uznania udając się do Parku Wodnego Krośnicka Przystań, wycieczkę rowerową lub spacer po Krośnicach.
Dzień IV 3.05.2016 r. (wtorek)
W ostatni dzień naszego pobytu zwiedzaliśmy z panią przewodnik Milicz i Żmigród. Najpierw zatrzymaliśmy się przy kościele p.w. św. Andrzeja Boboli w Miliczu, który zbudowano jako jeden z sześciu kościołów łaski, powstałych na początku XVIII w. To kościół z tzw. muru pruskiego. Wewnątrz wywarły na nas wrażenie trzy kondygnacje drewnianych empor mieszczące się po obu stronach kościoła. Potem przemieściliśmy się do parku pod ruiny zamku, gdzie poznaliśmy historię grodu. Następnie udaliśmy się przed pałac klasycystyczny z końca XVIII w., który został wybudowany na zlecenie rodziny Maltzanów. (Obecnie w tym budynku mieści się Technikum Leśne.) Przed pałacem znajdowała się piękna fontanna oraz pseudoklasycystyczne figurki nimf. W sąsiedztwie pałacu był park w stylu angielskim, w którym oprócz pospolitych gatunków drzew znajdowało się wiele rzadko spotykanych.
Następnym miejscem, które odwiedziliśmy był Rezerwat Przyrody Wzgórze Joanny. Na szczycie wzgórza mieścił się zameczek myśliwski „Wieża Odyniec” z XIX w. Na położone 230 m n.p.m. wzgórze wspinaliśmy się 800 metrów leśną drogą pośród wysokich buków podziwiając roślinność wiosenną.
Następny postój mieliśmy w Praczach, gdzie mieściła się zabytkowa dzwonnica z XIX w. Mieliśmy również okazję poznać mieszkającą tam Betinę Harnischfeger, niezwykłą osobę, dbającą o łączenie kultury polskiej i niemieckiej.
W Żmigrodzie udaliśmy się do zespołu pałacowo-parkowego. Tam najstarszą zachowaną do dziś budowlą była zbudowana w 1560 roku obronna wieża mieszkalna, zwana dziś basztą. Fakt ten upamiętniono wmurowaniem nad wejściem płyty z piaskowca z herbem rodowym Kurzbachów. Poznaliśmy historię tego miejsca, obejrzeliśmy rewitalizowane ruiny zamku i mogliśmy sobie wyobrazić jak wyglądał w okresie swojej świetności. Na końcu w restauracji mieszczącej się w podziemiach tej ruiny trwałej wypiliśmy kawę. Park rozciągający się dookoła był bardzo zadbany i mieścił się w nim budynek dawnej oranżerii.
W drodze powrotnej ze Żmigrodu poznaliśmy Rezerwat Przyrody Olszyny Niezgodzkie, który powstał w celu zachowania naturalnego obszaru bagiennego olszyn w zasięgu rzeki Ługi. To miejsce, gdzie można zobaczyć jak wyglądały dawniej podmokłe tereny Doliny Baryczy oraz poznać jej faunę i florę. Natomiast w Rezerwacie Przyrody Stawy Milickie- Kompleks Ruda Sułowska pani przewodnik opowiedziała nam o 3 letnim cyklu hodowli karpia. Mieliśmy również możliwość poobserwować ptactwo wodne.
W drodze powrotnej ze zwiedzania zjedliśmy smaczny obiad w Pensjonacie Lema w Wierzchowicach. Następnie po powrocie do schroniska zapakowaliśmy bagaże do samochodów, rowery na przyczepę i wyruszyliśmy do domów. Do Wrześni przyjechaliśmy po 19.00.
Grażyna
fot. Artur